Miłość i poświęcenie to delikatne kwiaty.

Tytuł: W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia.

Autorka: Agnieszka Kozak

Wydawnictwo: Literackie, 27.08.2025

Kategoria: poradnik

Ilość stron: 320

Moja ocena: 7/10


Nie wiele jest  rzeczy, sytuacji, konstrukcji jednoznacznych. Ich zastosowanie zależne jest potrzeb.

Rozważny samotnik postanowił rozebrać bezużyteczny most. Po srogiej ZIMIE zostały prawie tylko Zgliszcza życia Z bezcennych kamieni mężczyzna wolał zbudować most.

Inny OGRODNIK chciał murem zasłonić efekt swojej ciężkiej pracy. Nie zniósłby krytyki i wścibskich gości. Samotnemu człowiekowi trudno jest ciężko żyć i pracować.

Wspólnie mogli upiększać swoje ogrody,  r a z e m  wyrywać chwasty, 
r a z e m  budować to, co w nich piękne.

Dostępu do każdej budowli bronią drzwi.

Czasami wydaje się nam, że te drzwi ktoś przed nami zamknął, ale nie widzimy, że klucz jest w naszych rękach, tylko ręce zajęte są czymś innym. Spracowane i zmęczone odgradzaniem się od ludzi.

Jeśli to nie jest potrzebą, albo jedynym ratunkiem rodziny, trudno jest ujawniać rodzinne sekrety. Alkoholizm czy bieda bywają podobnie wstydliwe. Kiedy wreszcie nadejdzie czas uwolnienia się od traumy, warto spróbować wykorzystać tę okazję.

A moje dłonie mogą sięgnąć po jedwabny szal radości i zadowolenia
z siebie albo po kaszmirowy sweterek miękkości i delikatności.

I tylko ta uparta depresja potrafi się wcisnąć wszędzie, jak Potworniaczek w SZAFIE.

Depresja weszła jak do siebie. Zdjęła ciemny, ciężki płaszcz i rzuciła go na krzesło.
- Nie tęskniłaś za mną? – zapytała z kpiącym uśmiechem.
- Wolałabym, żebyś już nigdy nie wróciła.
- A jednak… wracam zawsze, prawda?

Gdyby tak można było nią, jak PIŁECZKĄ, cisnąć u ścianę lub wyrzucić ją  przez okno… Z niegrzecznego, opryskliwego chłopca może wyrosnąć genetyczny recydywista. A żyć bez niego też wydaje się ciężko…

Odbieranie mocy i zależność e-MOC-jonalna powodują, że źródła swojej mocy upatrujesz w drugiej osobie.

Drugi biegun to GNOM, jakim nie jestem, pani doktor Agnieszko Kozak. Miły, taki, który na wszystko się zgadza i zaspokaja wszystkie twoje potrzeby. Malo tego – zgaduje wszystkie potrzeby. Słyszała pani kiedyś o duchowości małżeńskiej? Polecam jako pomoc w zrozumieniu „nudnych mężczyzn”. Podobnie ma się rzecz z porządnymi facetami, którzy zmywają po sobie naczynia. Ci przygotowani na losowe niespodzianki są uporządkowani.
Pomijając te drażniące szczegóły, chciałbym skierować do pani Aleksandry Waga-Mizery słowa zachwytu nad jej doskonałymi symbolistycznymi obrazami. „W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia” to poradnik oparty na spotkaniach terapeutycznych. Bogactwem tej książki są rewelacyjne opowiadania, wprowadzające w tematykę rozdziału. Trzynaście opowiadań jest opatrzonych intrygującymi, obrazami. Drodzy czytelnicy, którzy sięgnięcie po tę książkę, pamiętajcie: Nie każda miłość jest cierpliwa
i wszystko przetrzyma. Pamiętajcie o tym i szanujcie się wzajemnie!

Mrok ogarnia stary świat.

Tytuł: W Ogrodzie Carycy

Autorka: Monika Raspen

Wydawnictwo: Replika. 26.08.2025

Kategoria: powieść historyczna

Ilość stron: 432

Moja ocena: 10/10


W oddali słychać było śpiew kanarków uwięzionych w klatce.

Tyle słychać przez zamknięte drzwi salonu, przez nieprzekraczalne progi codzienności Ich Wysokości. Nie słychać przyciszonych westchnień, tłumionego płaczu. Nikt nie miał prawa domyślać się, co czuła przerażona rzeczywistością kobieta, która swój strach unicestwiała środkami  znieczulającymi. Kto w porę pytał piękną młodą kobietę
o chęć poślubienia władcy odległego imperium? Na szczęście miłość może narodzić się wszędzie. Ostatecznie liczyła się życiowa rola, jakiej spodziewały się tłumy. A umiejętności, styl, efektowność? Poddani wszystko przyjmą z  szacunkiem i strachem.

Noszenie korony to nie to samo, co umiejętność jej dźwigania – odparła gorzko.

Życie miewa dziwne poczucie humoru, czego dowiodło małżeństwo pięknej Joanny. Jej mąż był zaskoczony faktem, że nie udało mu się ją zabić .

A przecież wystarczyło przebrać się i ucharakteryzować, żeby omamić grono entuzjastów. Ramię uniesione w górę przypominało starożytny salut i zwiastowało gest już żyjącego austriackiego manipulanta.

Książę był jak piekielny szachowy arcymistrz. Rozstawiał na szachownicy życia poszczególnych ludzi, którymi pogrywał sobie, jakby naprawdę były figurkami bez uczuć, marzeń, wrażliwości.

Psychopatę potrafił zdiagnozować jedynie wybitny lekarz, choć swoją opinię bał się ujawnić.

Wierzył, że czasem najzdrowszą reakcją na świat wypełniony obłędem jest właśnie ten rodzaj szaleństwa, który każe nam widzieć rzeczy takimi, jakie są.

Chyba tylko dzieci przyjmowały wszystkie prawdy o głodzie, nędzy, strachu jako bezwarunkowe. Nietrudno je było przekonać, że mali Japończycy też mają prawo płakać. Dla nich prawda wygłoszona przez dorosłych wyjaśniała całą potęgę miłosierdzia.

Chrystus zmartwychwstał.
Zaprawdę zmartwychwstał.

Wspaniały bukiet czarnych róż, wystarczył madame Kulińskiej jako dowód wdzięczności dla niej. Cesarzowa Aleksandra nie wahała się, zlecając usunięcie róż ze względu na ich niebezpieczne kolce. Jej wyjaśnienie było proste.

W końcu to ty powiedziałeś, że to mój ogród. Ogród Carycy.

Właśnie tam, „W Ogrodzie Carycy” możecie spotkać ludzi niezwykłych. Mieli swoje wielkie problemy i małe radości jak inni ludzie, nie tak szlachetnie urodzeni, dworzanie, przyjaciółki, obrońcy. Druga część sagi Kobiet Romanowów, urzekła mnie. Wiele fragmentów opowieści, którą stworzyła pani Monika Raspen, dokładnie pokrywa się z moimi opiniami. Fascynująca fabuła mieni się wszystkimi kolorami uczuć jak cesarska biżuteria. Doskonała proza w tej historycznej książce jest misterna jak oprawa klejnotów, godna mistrza Fabergé. Już tylko cztery dni musicie poczekać na premierę tej powieści.

Za egzemplarz ksiązki dziękuję bardzo pani Monice Raspen
i Wydawnictwu Replika 

Enigmatyczni Portugalczycy

 Tytuł: Szalone Porto

Autorka: Jolanta Kosowska

Wydawnictwo: Zaczytani 6.08.2025

Kategoria: literatura obyczajowa

Ilość stron: 286

Moja ocena: 10/10


Porto widziane z daleka, z perspektywy jest barwne. Żeby poznać to miasto, trzeba je zrozumieć, a nie tylko zwiedzić jako turysta. Najprościej jest krytykować, posługując się językiem pozornie zrozumiałym jedynie przez wybranych. Przechodnie bywają niesłusznie przekonani o swoim obyciu.

Czują się bezkarni. Pozwalają sobie na słowa, których w innej sytuacji nigdy by nie powiedzieli.

Słowa, słowa… Można wybaczyć te wypowiedziane pod wpływem impulsu. Ale najważniejsza jest świadomość swojej uczciwości.

Najważniejsze w życiu jest to, żeby nie stracić szacunku do samego siebie i potrafić w lustrze spojrzeć sobie w oczy.

Na ulicach odkrywanego Porto Martyna spotkała ludzi niezwykłych. Sarę mogła wesprzeć dobrą radą. Z Marią mogła pogawędzić nad filiżanką czekolady. Franceskowi ratowała życie. A Gaspar po prostu wyprowadził ją z niebezpiecznego mroku.

Żeby kogoś chociaż trochę zrozumieć, trzeba przejść z nim kawałek drogi – powiedział cicho. – My się zaledwie spotkaliśmy.

Ten mężczyzna był jak fascynująca zagadka: spał na ulicy, posługiwał się kilkoma językami, śpiewał na nabrzeżu i pomagał wszystkim wokół. Jeszcze jedno: nie lubił nadmiernego zainteresowania sobą.

Odwołuję to, co powiedziałem. Nie jesteś wstrętną, wścibską babą.

Ciąg niezwykłych zdarzeń nie toczy się przypadkiem.

Niezbadane są wyroki Pana. Czasem mnoży na naszej drodze przeszkody, czasem zsyła anioła dla pocieszenia cierpiącej i pełnej zwątpienia duszy.

Moja czytelnicza wizyta w „Szalonym Porto” to fascynujące spotkania
z niezwykle dobrymi ludźmi, ale też draniem myślącym kategoriami nowożytnej dyskryminacji. Ta powieść jest jak podróż w głąb siebie, której każdy etap trwale zapisuje się w pamięci. Pani Jolanta Kosowska nie musiała mnie przekonać do słuszności swoich przekonań. Ja po prostu ją rozumiem. Dziękuję bardzo za fantastyczne dialogi
i zaskoczenia tak niezwykłe jak portugalska kawa wypita z przyjaciółmi.

Za egzemplarz książki dziękuję bardzo Wydawnictwu Zaczytani

Czas płynie bez przerw

 Tytuł: Przyjaciele muzeum

Autorka: Heather McGowan

Tytuł oryginalny: Friends of the Museum

Tłumaczenie: Tomasz Bieroń

Wydawnictwo Literackie: premiera 23.07.2025

Kategoria: literatura piękna

Ilość stron: 520

Moja ocena: 9/10


Tylko. Jedna. Doba.

Tak mało czasu, żeby załatwić najważniejsze sprawy. Czy to wystarczy, żeby naprawić błędy? A przecież trzeba jeszcze po prostu żyć…

Zegar nad drzwiami tyka. Głośno. Powoli. Natarczywie. Symbolicznie.

Czasomierze mamy takie same bez względu na wiek. Człowiek jeszcze nie stary, bo w wieku zaawansowanym, planuje czas, który mu pozostał. Młody człowiek ściga się z czasem.

Ale młodzian pozostaje przyklejony do swojego telefonu, przesuwając palcem po jego powierzchni z mrożącą krew w żyłach prędkością.

Diane Schwebe kombinuje, co zrobić, by uratować muzeum. Jak to możliwe, że pewne drobiazgi niespodziewanie i wbrew rozsądkowi pojawiły się nie wiadomo jakim prawem.
Szefowa ochrony wspominała drobne artefakty, które powinny spoczywać w ciszy, otulone tajemnicą.

Wyobrażałam sobie, że ktoś poświęcił tyle czasu na zbudowanie jednego okręcika tylko po to, żeby go pogrzebać. – Grzebienie, pachnidła
i monety na opłacenie przewoźnika.

Mówi się, że tylko przyjaciel dostrzega wszystkie drobiazgi i je analizuje. Gotycki mistrz, Hieronim Bosch nie wymagał, żeby wszystkie detale na jego obrazach były oglądane przez lupę. Ważne było ich znaczenie.

Wylądowała w samym środku piekielnego obrazu Boscha: dymiąca ziemia, stosy pogrzebowe, poszarpane czarne wieże sterczą jak spalone drzewa, płomienie wyskakują z czeluści, kiedy Diane leci w dół, błędnik szaleje i żołądek podchodzi do góry.

A może przydałaby się jakaś prosta w obce w obsłudze aplikacja? Przecież mamy dwudziesty pierwszy wiek.

- Ładuję piekło, chwilę trzeba zaczekać.
- Jest bardzo ciemno. – A potem: - O. Mój. Boże.

Resztę opowieści, napisaną przez Heather McGowan, poznajcie sami. Książka o „Przyjaciołach muzeum” ma w sobie coś tajemniczego. Zawsze, kiedy chciałem zrobić sobie przerwę na odpoczynek oczu, słyszałem cichutkie upomnienie: Jesteś pewien, że nie chcesz dalej czytać? Uczestnicząc w gorących przygotowaniach do gali, dowiedziałem się że moje niektóre zdjęcia robiłem z „perspektywy podglądacza”. Trzeba utrwalać dzieła i je odwiedzać. Wszyscy po pewnym czasie znikają, z wyjątkiem kogoś takiego jak Picasso. Zafascynowany szukałem w sieci dzieł mistrzów, uzupełniając lekturę. Nie czekam na to, co podpowie mi sztuczna inteligencja.

Za egzemplarz książki dziękuję bardzo Wydawnictwu Literackiemu

Za kulisami politycznej sceny

Tytuł: Wnuczka Fabergé

Autorka: Monika Raspen

Wydawnictwo: Replika, 14.012025

Kategoria: powieść historyczna

Ilość stron: 400

Moja ocena: 10/10


Przeznaczeniem jest spotkanie dobrego, wrażliwego człowieka na drodze życia. Zakładając rodzinę, zwłaszcza kobiety miały nadzieję na bezpieczny byt, a nie tylko realizację planów małżonka. Chciały przekazać swoje doświadczenia dziecku.

„Jak ja mam jej wytłumaczyć, że w rodzinie naprawdę może być inaczej? Że czasami ludzie naprawdę się kochają!

Jak zakodować w umyśle dziecka, że jest ono oczekiwane. I że nie ma pecha, będąc dziewczynką. Mądra, bardzo odważna, doświadczona kobieta Agafia, tak tłumaczyła Irinie potrzebę rozwoju:

„Nie musisz spać do południa! Możesz zmieniać świat! Poprawiać to, ci tobie tak w życiu przeszkadzało, żeby nawet ta mała kobietka, twoja córeczka, miała lepiej niż my.”

Mieć lepiej… To nie oznaczało przede wszystkim zabezpieczenie finansowe. W carskiej Rosji można było lśnić sztucznym blaskiem na świeczniku władzy. Mikołaj, nazywany przez rodzinę Nikiem, pragnął cichego szczęścia. W trudnych sytuacjach chciał schronić się
w zaciszu i przeczekać trudne chwile.

„Biedny Niki! Jak zwykle zgarbi się, zapali papierosa i powtórzy, że nie chciał być carem, tylko mieszkać z rodziną z dala od tego wszystkiego.
I że urodził się w dzień Hioba męczennika.”

Taki los był mu przeznaczony, jak Piotrowi Fabergé tworzenie kolekcji biżuterii i artefaktów. Jak cierpiał psychicznie, nie mogąc kochać tak po prostu i legalnie kobietę? Co czuł, czyniąc honory gospodarza
w kolejnym nowo otwartym salonie?

„Gościł dziś śmietankę towarzyską Europy, a większość zebranych zachowywała się jak hołota. Dokąd zmierza świat, na którego czele stoją tacy durnie? – westchnął w myślach”

Wtedy otoczenie znacznie częściej oszołomione było blaskiem klejnotów niż dokonaniami artystycznymi i osiągnięciami intelektualnymi. Ile czasu musiała czekać Anna Pawłowa, żeby wzruszyć się niespodziewanie?

„Z wnętrza szkatułki wyłoniła się miniaturowa srebrna baletnica
w sukience z górskiego kryształu inkrustowanego maleńkimi diamencikami. Filigranowa twarz baleriny była kopią jej własnej twarzy!”

Nie tylko precjoza wymagały Ochrany. Często ludzie wymagali opieki doświadczonej lekarki, która nie tylko potrafiła odebrać rodzące się dziecko. Dasza Lewkowa znała sekrety sztuk walki.

„Potrafiła wcielić się w pokojówkę, która czuwała, która czuwała nad bezpieczeństwem carskiej rodziny, staruszkę eskortującą wiekowe matrony do cerkwi, przyzwoitkę młodej panny czy damę do towarzystwa jej matki”

Opowieść o „Wnuczce Fabergé” jest misterna tak, jak mógłby być dowolny artefakt pochodzący z pracowni mistrza. To perła literacka, która urzeka różnymi odcieniami kolorów zależnych od nastroju dowolnego fragmentu. Ukazanie carskiej rodziny jest wyjątkowe, ponieważ odbiega od standardowego obrazu familii tyranów. Pani Monika Raspen zaprezentowała nam postacie zróżnicowane, a przez to bardziej godne poznania. Mam w pamięci oświadczenie Autorki, że jest to powieść tylko z historią w tle. Nie szukałem biografii władców Rosji, a ta formuła porwała mnie jak nurt rzeki. Świetna powieść napisana współczesnym językiem, urzekła mnie. Mam wrażenie, że więcej dostałem od Pani Raspen, niż oczekiwałem. Gratuluję Pani imponującego pomysłu, doskonale zrealizowanego.

Za egzemplarz książki dziękuję bardzo Wydawnictwu Replika
i autorce, pani Monice Raspen 

Oszuści wokół nas

Tytuł: Toskański ślub

Autorka: Marta Jednachowska

Wydawnictwo: Novae Res 07.02.2025

Kategoria: powieść obyczajowa / romans

Liczba stron: 262

Moja ocena: 9/10


Było idealnie: ja, miłość mojego życia, wizja wspólnej przyszłości, świeczka na stole, małe średniowieczne miasteczko.

Och, jak pięknie… Starannie zaaranżowane spotkanie w doskonałej scenografii. Miłość już się zrodziła. Teraz nadszedł czas na budowanie przyszłości. Każda para marzy o takiej chwili. Tak chciałoby się zanurzyć w miłość i zostawić za sobą zamknięty etap.

Ale życie nie jest jedną, chwilową uroczystością. Sztuka miłości polega na tym, że iść razem choćby pod wiatr.

Każde z nas żyło tak naprawdę własnym życiem. Niby razem, a jednak obok siebie, nie ze sobą.

Przyszłość ma szansę być piękną, ale nie można natychmiast przekreślić przeszłość. Ona potrafi dokuczyć jak migrena, jak szukanie uzasadnienia dla popełnionych błędów. Nie można zgasić światła pamięci i wyjść
z labiryntu nieprawdy.

- Ewa, ja wiem, że ty kochasz zagadki i tajemnice, ale tutaj nie ma żadnej tajemnicy – zaśmiałam się.

Naprawdę? W takim razie dlaczego do Toskanii pojechali celebrować ślubną uroczystość starannie wyselekcjonowani nieliczni goście. Źle się animuje dużą grupą marionetek. Czy wystarczy jeden oszust, który obiecywał feerię radości.

Zazwyczaj narzeczeni zapraszają gości, aby cieszyli się z nimi, zgodnie
z definicją wesela. Przecież to jakiś żart. Po co oni ciągnęli nas wszystkich do Toskanii? My zupełnie nie jesteśmy im potrzebni.

I nagle piękne plany się rozwiały jak mgła niepewności. Ślubu nie będzie! Czyżby ktoś wypuścił gołąbki pokoju i została pusta klatka,
z której starło się złoto?

Pani Marta Jednachowska zaprosiła nas na ślub Moniki i Lukasa. Już poczułem ten nastrój przygotowań… Już wyobraziłem sobie smak winogron świeżo zerwanych w winnicy… Już wyjąłem wizytową koszulę… Już poczułem rozczarowanie, kiedy nawet świadek rzucił wszystko 
i uciekł. Została mi satysfakcja po poznaniu sekretu „Toskańskiego ślubu”. Podtrzymuję swoją opinię, że historie młodych ludzi powinni pisać ludzie tak młodzi, jak Autorka. Ona widzi różne problemy ze swojej perspektywy i prezentuje je w jasny, przejrzysty sposób. Łatwo odnaleźć się w grupie kliku osób, próbować ich zrozumieć. Gorąco polecam tę powieść młodym ludziom, którzy ufają oszustom i dziwią się ludziom, doświadczonym życiem. Kochajcie się, szanujcie i doceniajcie uzdolnione młode Autorki takie, jak pani Jednachowska.
 

Ze egzemplarz książki dziękuję bardzo Wydawnictwu Novae Res 

Nudne życie bez problemów

Tytuł: Wyspa luzu

Autorka: Jolanta Kosowska

Wydawnictwo: Zaczytani 5.02.2025

Kategoria: literatura piękna / romans

Ilość stron: 266

Moja ocena: 7/10


Natalia w blasku świec, Natalia na uczelni, Natalia tańcząca
w strumieniach deszczu, Natalia pływająca w jeziorze.

Czy od takiej kobiety można oddzielić się murem, utwardzonym egoizmem?

Można…

Mięczak, który opuścił bezpieczną skorupę rodzinnego domu, jest niereformowalny. Nie na próżno wbito mu do głowy zasadę, że w konsekwencji niesprawiedliwości jedni się zaharowują, a inni ciągle  chorują.

Michał bezpiecznie przekształcił się z denerwującego skorupiaka
w konfliktowego sztywniaka. Nietolerancyjni ludzie zapomnieli usypać przed nim dywan z czerwonych kwiatów. Ten kolor będzie mi się kojarzył z odlotową sukienką Natalii.

- Pięknie wyglądasz! Idziesz komuś dokopać czy kogoś zdobyć?

Wcześniej warto byłoby przypomnieć sobie, że trzeba patrzeć pod nogi. Grunt może być niepewny nawet na uroczej Wyspie luzu.

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki ani w to samo gówno.

Ja pierniczę! Jak można być takim sztywniakiem jak Michał? Można, bo przecież tak jest wygodniej. Nikt nie zrani kamienia, a najwyżej spowoduje jego pękniecie jak szmaragdu.

Człowieku, to jest życie, a w życiu trzeba trochę być trochę elastycznym – zaatakowała mnie niespodziewanie. Nikt nie lubi drętwych facetów.

Kobieta jest jak grecka wyspa: zachwycająca, olśniewająca, budzi wyobraźnię. Facet, którego przeszłe uczucia miały wartość tandetnej kłódki, teraz postanowił zaistnieć w życiu Natalii.

Twoja bliskość odurza bardziej niż prochy.

No, nie błysnął.

Pani Jolanta Kosowska zaprosiła mnie innych czytelników na „Wyspę luzu”. Miałem okazję wyobrazić sobie niesamowitą wyspę Kos z jej atrakcjami. W pełni doceniam wysiłek twórczy Autorki, ale jedyne moje uczucie po tej lekturze to zmęczenie. Potrzebny jest mi reset.

Za egzemplarz książki dziękuję bardzo Wydawnictwu Zaczytani